Dwie drogi w hodowli trzody chlewnej w Polsce - nowoczesność i tradycja

Duże hodowle w nowoczesnych, w pełni skomputeryzowanych obiektach, pozwalające na maksymalne wyeliminowanie możliwości przeniesienia ze środowiska wirusa ASF lub małe gospodarstwa zajmujące się hodowlą ras rodzimych – o takich kierunkach rozwoju hodowli trzody chlewnej w Polsce mówił dziś minister Jan Krzysztof Ardanowski.

Szef resortu rolnictwa przebywał z wizytą w gminie Rozprza na terenie województwa łódzkiego, gdzie brał udział w otwarciu chlewni w Cieślinie.

Nowa inwestycja w jednym z gospodarstw pozwoli na odchowanie około 18 000 prosiąt rocznie.

− Dziś otwarta chlewnia, to najwyższy światowy standard. Pozwala na uzyskiwanie wyników porównywalnych z tymi, jakie osiągają kraje przodujące w hodowli trzody, Dania czy Holandia – ocenił minister rolnictwa.

Chlewnia rozpocznie działalność w przyszłym tygodniu. Produkcja będzie w pełni skomputeryzowana. − Obiekt pomieści 600 loch, a porody będą odbywały się na pięciu porodówkach – poinformował właściciel gospodarstwa Andrzej Tarnowski.

Minister podkreślił, że obecnie równie ważna dla powodzenia hodowli trzody chlewnej – oprócz wysokiej liczby odchowanych prosiąt od jednej maciory rocznie, a także zużycia pasz – jest bioasekuracja.

− Szczególnie teraz, w obliczu walki z ASF, niezbędna jest właściwa bioasekuracja. Budynki muszą być tak zaprojektowane i wybudowane, aby maksymalnie ograniczyć możliwość zawleczenia choroby ze środowiska. Jeżeli chcemy uratować hodowlę trzody chlewnej w Polsce, to również tego typu obiekty są niezbędne – podkreślił Jan Krzysztof Ardanowski.

Szef resortu rolnictwa zachęca rolników, którzy indywidualnie nie dysponują możliwościami tworzenia takich obiektów, aby organizowali się do wspólnych działań.

– Jest to bardzo ważne, szczególnie dla mniejszych gospodarstw. Nie każdy może wybudować u siebie taki obiekt, więc kooperacja jest szansą na sprostanie wyzwaniom międzynarodowej konkurencji. Jeden rolnik może hodować warchlaki, dla okolicznych rolników, którzy będą mieli tuczarnie. Tworzy się wtedy pewnego rodzaju obieg zamknięty w skali kilku gospodarstw. Razem można dokonywać zakupów środków do produkcji, poprawiać materiał hodowlany. Dzięki takiej współpracy można stać się partnerem dla dużych zakładów ubojowych.

Innym rozwiązaniem, jakie minister widzi dla polskich gospodarstw zajmujących się trzodą chlewną, zwłaszcza tych rodzinnych, jest hodowla ras rodzimych, tradycyjnych: puławskiej, złotnickiej białej, złotnickiej pstrej.

– Jest dziś moda i zapotrzebowanie na wieprzowinę o innej strukturze mięsa. Jest poszukiwana w restauracjach, można też z niej robić wędliny. Jest więc też miejsce dla mniejszych gospodarstw, które nie mogą wybudować tak dużego obiektu jak ten, który dzisiaj otwieramy – mówił Jan Krzysztof Ardanowski.



Źródło: Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi
Data dodania: 2019-03-04
 
Ten serwis wykorzystuje pliki cookies. Wszystkie zasady ich używania wraz z informacjami o sposobie wyrażania i cofania zgody na używanie cookies, opisaliśmy w Polityce używania plików Cookies. Korzystając z serwisu akceptujesz jej postanowienia.
tel./fax +48 52 34 609 34 | e-mail: redakcja@rolnictwo.com.pl