Trwają żniwa kukurydziane. W regionach, w których rozpoczęły się najwcześniej, rolnikom udało się już skosić mniej więcej połowę plantacji roślin uprawianych na ziarno. Jak zaplanowała kukurydza? Czy rok 2024 będzie satysfakcjonujący dla producentów kukurydzy?
Zbiory rozpoczęły się już we wrześniu. Ten miesiąc był wyjątkowo ciepły i bardzo podobny do ubiegłorocznego września. Wysoka temperatura na przełomie lata i jesieni pozytywnie wpłynęła na oddawanie wody w końcowej fazie dojrzewania. Wilgotność ziarna jest niska. Niższa nawet niż w 2023 roku. To pozytywna informacja, mimo tego, iż z roku na rok stopniowo są redukowane dopłaty za wilgotność poniżej 30%. Jednak obecnie rolnicy zbierają kukurydzę o znacznie niższej wilgotności ziarna. Standardem jest poziom około 20%, ale wielu producentom kukurydzy udaje się osiągnąć znacznie niższe wartości. Koszty suszenia ziarna w tym roku nie zaważą na opłacalności całej produkcji. Drugi rok z rzędu różnice między odmianami pod względem wilgotności są „spłaszczone”. Porównanie odmian z różnych grup wczesności jest trudne. Wydaje się, że różnice pomiędzy nimi są małe, często niezauważalne. Po raz kolejny najatrakcyjniej wypadają późne odmiany. Nic dziwnego. Mają wyższy potencjał plonowania. To skłania do wyboru odmian o wyższej liczbie FAO (wyższa plenność, dłuższy okres wegetacji). Jednak należy pamiętać, że nie wszystkie lata charakteryzują się taką aurą. Przy standardowym przebiegu pogody, chłodniejszym i bardziej dżdżystym początku jesieni rolnik, który zdecyduje się na wybór późniejszych niż zalecane w danym regionie odmian, żniwa będzie mógł rozpocząć ze znacznym opóźnieniem, nawet dopiero w listopadzie. W takich warunkach wybór odmiany o określonej wczesności to poważny dylemat. Rozterka, z którą co roku mierzą się producenci kukurydzy. Zawsze jest pogoń za plonem, a po doświadczeniach z dwóch lat, można się spodziewać, że będzie i pogoń za późnymi odmianami. W ubiegłym roku zbiory rozpoczęły się średnio o około 10 dni wcześniej niż w poprzednich sezonach, a w tym roku kampania kukurydziana ruszyła jeszcze wcześniej. Do końca października większość plantacji powinna być już skoszona.
Zmiany klimatu postępują. Migracja późniejszych odmian na północ to już rzeczywistość. To też wyzwanie dla firm nasiennych, które powinny uwzględnić tę tendencję i testować późniejsze odmiany na północy kraju tak, aby mieć pewność, że są one dobrze dopasowane do lokalnych warunków uprawowych. Jednak nie można przyjmować za pewnik tego, że kolejna końcówka lata będzie równie upalna i sucha jak w tym roku.
W dalszym ciągu rozsądnym wyborem jest uprawa odmian z początku grupy średniopóźnej, czyli takich, które zapewniają wysokie plony i jednocześnie nie są koszone późną jesienią. Przykładem takiego mieszańca jest DKC3937. To nowa odmiana łącząca w sobie bardzo wysoki potencjał plonowania oraz atrakcyjną wilgotność ziarna w czasie zbioru, dzięki czemu pod względem wydajności konkuruje ona nawet z wyraźnie późniejszymi od siebie odmianami. Ponadto wyróżnia się bardzo silnym wigorem początkowym, dzięki czemu utrzymuje stosunkowo szybkie tempo wzrostu, nawet w warunkach niskich temperatur wiosną, oraz wysoką tolerancją na wyleganie i zdrowotnością.
Ze wstępnych informacji wynika, że tegoroczne plony w wielu regionach Polski będą zadowalające, może nie tak rewelacyjne, jak prognozowano w środku lata, ale mimo wszystko dobre. Jedynie w regionach, w których brakowało deszczu, mogą być słabsze. W tym sezonie z powodu suszy ucierpiała na przykład północno-wschodnia Polska, gdzie plony kukurydzy są znacznie niższe niż w roku ubiegłym. Generalnie w ciągu ostatniej dekady cała wschodnia część naszego kraju obfitowała w opady. W tym roku większa część Podlasia doświadczyła jednak odmiennej pogody.
Na razie nie zaobserwowano poważnych problemów z utrudniającym i spowalniającym zbiory wyleganiem roślin. Tradycyjnie odnotowano presję ze strony omacnicy prosowianki oraz na południu kraju stonki kukurydzianej. Nasilenie obydwu szkodników porównywać można do tego z ubiegłego roku. Fuzarium kolb we wcześnie koszonych plantacjach zazwyczaj nie było problemem. Kłopot stanowić może tam, gdzie stwierdzono wcześniej zwiększoną obecność omacnicy. Generalnie kolby są lepiej zaziarnione niż w ubiegłym roku. Plony w skali całego kraju powinny być minimalnie wyższe niż w ubiegłym sezonie.
Anna Rogowska