Obecnie większość upraw kukurydzy w Polsce znajduje się w fazie kwitnienia. To doskonały czas, by przeprowadzić lustrację pól i wyciągnąć pierwsze wnioski dotyczące przebiegu wegetacji.
Warunki atmosferyczne wczesną wiosną nie ułatwiały rolnikom podjęcia decyzji o terminie siewu. Pierwsze dwa tygodnie kwietnia z wysoką średnią dobową temperaturą wskazywały na to, że siewy rozpoczną się wcześniej niż w zeszłym roku. Tym bardziej, że zasobność wody w glebie po deszczowej jesieni tworzyła bardzo dobre warunki do wschodów. Nic więc dziwnego, że rolnicy rozpoczęli siewy kukurydzy przed 10.04. Niestety później nastąpiło znaczne obniżenie temperatury, które trwało niemalże 3 tygodnie. W niektórych regionach Polski temperatura w nocy spadała nawet do minus 5℃. Wtedy trudno było przewidzieć skalę wpływu tych zjawisk na uprawę. Dziś wiemy, że proces wschodów rozciągnął się w czasie – niekiedy mijały 3 tygodnie od siewu do pojawienia się siewek na powierzchni gleby. Rzeczywista obsada roślin spadła, ale na szczęście nie spełniły się prognozy dotyczące konieczności przesiewania tych pól.
Wygląda na to, że optymalny termin siewu w tym roku przypadł na 23-27 kwietnia. Kukurydza siana w tym okresie szybko „dogoniła” stadium rozwojowym, tę która „męczyła” się ze wschodami. Nie bez znaczenia były tutaj cechy odmianowe kukurydzy. Te o dobrym wigorze początkowym i wysokiej tolerancji na wiosenne chłody, jak DKC3327 czy DKC3434 lepiej poradziły sobie ze stresem. Niestety już dziś możemy powiedzieć, że kukurydze siane w opóźnionym terminie, na przykład po Mieszance Gorzowskiej nie rokują zbyt dobrze. Tego typu uprawa ma szanse powodzenia tylko w przypadku optymalnych warunków – w tym roku w zależności od regionu zabrakło opadów i wyższej temperatury. Rośliny są w dużo lepszej kondycji w przypadku gleb zasobniejszych.
Tak, jak w latach poprzednich na mapie Polski już możemy wskazać obszary, w których występują niedobory wody. Dotyczy to w szczególności gleb o niskiej retencji wodnej. Jednak w skali całego kraju średnie opady są wyższe niż w latach poprzednich. W większości obszarów przybierały one formę intensywnych burz, co w dużym stopniu przyczyniło się do silnego zbicia gleby. Problem „zbrylenia” na polach dotyczył głównie gleb gliniastych i ilastych o niskiej przepuszczalność. Było to również bardzo widoczne w przypadku uprawy uproszczonej.
Na terenach, gdzie kukurydza musiała borykać się ze stresami, takimi jak wahania temperatur czy złe stosunki powietrzno-wodne, często wschody były niewyrównane. Niektóre rośliny znajdowały się w fazie 5-6 liścia, a inne w tym samym rzędzie dopiero wschodziły. Wpłynęło to również na brak wyrównania w kwitnieniu kukurydzy, który możemy obecnie zaobserwować. Niestety będzie miało to również wpływ na równomierność dojrzewania kukurydzy. Ogólnie rośliny „wyrzuciły” już wiechę, co świadczy o tym, że zakończyły wzrost i teraz „skupiają” się na rozwoju części generatywnych. Jest to newralgiczny czas zapylania, od którego będzie zależeć ilość ziarniaków w kolbie.
Jeżeli nie pojawią się temperatury przekraczające 35℃ jest duża szansa na to, ze kukurydze mimo tego, że nie są pokaźnych rozmiarów – zbudują wysoki plon ziarna. W przypadku odmian kukurydzy kiszonkowej – niższe rośliny będą miały wpływ na niższy plon suchej masy z hektara.
Pomimo pojawiających się trudności, ogólna ocena stanu uprawy kukurydzy w Polsce jest dobra.
Wojciech Pieczewski