Z roku na rok ubywa preparatów do ochrony insektycydowej rzepaku. Czasowo dopuszczone do stosowania zaprawy nie rozwiązują wszystkich problemów, a ponieważ trafiają na rynek w limitowanej ilości, nie cały materiał siewny może zostać zabezpieczony. Jednocześnie wycofywane są kolejne środki do aplikacji nalistnej – niestety w ich miejsce nie pojawiają się nowe. Tymczasem, w związku z ocieplaniem się klimatu, wzrasta jesienna presja ze strony szkodników. Z jakich rozwiązań mogą w takim razie skorzystać rolnicy?
Coraz cieplejsze i dłuższe jesienie stały się już faktem. Klimat zmienia się, co ma przełożenie zarówno na przebieg procesów wegetacyjnych roślin uprawnych, jak i na wzrost zagrożeń ze strony rozmaitych patogenów. Wszystko to sprawia, że konieczne jest zweryfikowanie dotychczasowych schematów ochrony i dostosowanie ich do aktualnych wymogów. Jednym z efektów ocieplania się klimatu jest wzrastająca w ostatnich latach jesienna presja szkodników w rzepaku ozimym. Warunki, które temu sprzyjają, to właśnie dość wysoka temperatura i brak opadów – z czym mieliśmy do czynienia w ostatnich latach. Dlatego u progu jesieni nie można zapominać o ochronie insektycydowej ozimin, chociaż, jak podkreślają specjaliści, nie będzie to łatwe zadanie.
Co zagraża rzepakom?
W początkowych fazach wegetacji rzepaku największym zagrożeniem będą larwy śmietki, które żerują na bocznych korzeniach młodych roślin, dzięki którym pobierane są składniki pokarmowe i woda. Gdy dochodzi do bardzo dużych uszkodzeń, zostaje właściwie tylko korzeń palowy, rzepaki są coraz słabsze, przybierają czerwonofioletowy kolor i można je bardzo łatwo wyrwać z ziemi. Na plantacji zaatakowanej przez larwy śmietki rośliny szybko wymarzają i powstają przerzedzenia. Jeśli chodzi o zwalczanie tego szkodnika, zalecane jest stosowanie zapraw insektycydowych do ochrony przed larwami oraz preparatów nalistnych przeciwko dorosłym formom owadów, które składa jaja.
Rzepak, tak jak większości roślin uprawnych, jest narażony także na atak mszyc. Ich kolonie wysysają soki z liści, co osłabia rośliny, które stają się bardziej podatne na negatywne zjawiska pogodowe, występujące zimą. Mszyce mogą również przenosić groźne choroby wirusowe, takie jak wirus żółtaczki rzepy. Ponieważ nie ma obecnie skutecznych preparatów do ich zwalczania, najlepszą metodą ograniczania chorób wirusowych jest właśnie wyeliminowanie szkodników.
Jesienią w rzepaku mogą wystąpić też pchełki rzepakowe i smużkowane. Atakują one rośliny we wczesnych etapach rozwojowych, czyli w fazie liścieni lub pierwszej pary liści. Owady te wygryzają dziurki w liścieniach i liściach, co ogranicza ich powierzchnię asymilacyjną, więc rośliny zostają osłabione już na samym starcie. Pchełki składają jaja, a wylęgające się z nich larwy drążą kanały w ogonkach liściowych, co również pogarsza kondycję młodego rzepaku.
Mniej powszechnym, ale bardzo groźnym szkodnikiem jest gnatarz rzepakowiec, atakujący plantacje na późniejszym etapie wegetacji. Kiedy dochodzi do masowego wzrostu liczebności populacji tych owadów, w ciągu kilku dni może nastąpić zniszczenie nawet setek hektarów rzepaku. Charakterystyczne czarne larwy z garbikiem są bardzo żarłoczne, wygryzają miękisz liści, zostawiając jedynie nerwy. Należy pamiętać, że zaprawy insektycydowe zupełnie nie wykazują skuteczności w zwalczaniu gnatarza.
Więcej szkodników, mniej insektycydów
Sytuacja stała się paradoksalna. Z jednej strony – wraz ze wzrastającą presją szkodników zwiększa się zapotrzebowanie na środki do ich zwalczania. Z drugiej – zmniejsza się liczba zarejestrowanych substancji aktywnych i dostępnych na rynku preparatów. Do niedawna w rzepaku można było stosować neonikotynoidowe zaprawy insektycydowe, które eliminowały szkodniki na bardzo wczesnym etapie rozwoju roślin. Niestety środki te zostały całkowicie wycofane na kilka lat. Następnie zapadła decyzja o czasowym przywróceniu niektórych produktów, jednak tylko częściowo rozwiązało to problem, ponieważ dopuszczona do sprzedaży ilość środków nie wystarcza do zaprawienia całego trafiającego na rynek materiału siewnego. Oznacza to, że również w tym roku nie wszyscy rolnicy mogli kupić nasiona rzepaku, zabezpieczone zaprawą insektycydową. Trzeba również pamiętać, że skuteczność zapraw nie jest stuprocentowa: nie zwalczają one wszystkich szkodników, szczególnie tych, które występują, gdy rośliny są w bardziej zaawansowanych fazach rozwoju – dlatego należy korzystać z insektycydów stosowanych nalistnie. Jednak i tu pula zarejestrowanych rozwiązań jest niewielka.
Dostępna i sprawdzona ochrona
Gdy ubywa preparatów insektycydowych, sięgając po dostępne jeszcze opcje, trzeba zwrócić uwagę, czy dany produkt ma rejestrację do jesiennego zwalczania szkodników. – Los Ovados 200 SE i Delmetros 100 SC z naszej oferty można z powodzeniem stosować jesienią w rzepaku – mówi ekspert z INNVIGO. – Działanie tych dwóch preparatów uzupełnia się, dzięki czemu skutecznie eliminowane są wszystkie szkodniki występujące o tej porze roku: śmietki, mszyce, pchełki, jak również gnatarz rzepakowiec.
Los Ovados 200 SE zawiera acetamipryd – związek z grupy neonikotynoidów o działaniu kontaktowym i żołądkowym wobec szkodników (na roślinie działa powierzchniowo, wgłębnie i systemicznie). Delmetros 100 SC to insektycyd na bazie deltametryny, substancji z grupy pyretroidów, który także wykazuje działanie kontaktowe i żołądkowe. W przypadku obydwu preparatów zalecane jest wykonanie jesienią jednokrotnego zabiegu po wystąpieniu szkodników – środkiem Los Ovados 200 SE w fazie BBCH 10-17 (0,25 l/ha), a Delmetrosem 100 SC w fazie BBCH 12-15 (0,05 l/ha). W sezonie jesiennym 2020 preparaty te dostępne są w sprzedaży w korzystnym cenowo zestawie Los Delmetros.